Bitwa u ujścia Yalu - Narodziny Cesarskiej Floty

Autor: Wojtek Piętka
Historia , Japonia
Uwaga - to nie jest tekst historyczny!

            Waldemar Łysiak w jednej ze swoich książek przywołuje XIX-wieczną japońską biografię Napoleona Bonaparte. Oprócz różnych smaczków, takich jak usytuowanie Paryża nad morzem, upieczenie na wolnym ogniu ambasadora angielskiego czy wreszcie konsekwentne ubieranie wszystkich w kimona, znajduje się w tej książce zapis, że “bez wątpienia Napoleon był wielkim wojownikiem jak na standardy barbarzyńców, ale gdzie mu tam do samurajów, którzy jak wszystkim wiadomo są najlepsi na świecie”.
            Japonia przez wiele lat pozostawała w dobrowolnej izolacji, która, podobnie jak dla wielu innych nacji, zakończyła się boleśnie i zaskakująco niczym dobrze wykonana Uchi Mata.
            Demonstracja siły dosłownie kilku zachodnich okrętów zakończyła 220 letni okres sakoku (jap. zamknięty kraj) i pchnęła Japonię w tzw. okres Meiji „Ery Światłych Rządów”.
            Japończycy szybko pokazali, że w  tańcu się nie certolą. Okres Meiji to bezprecedensowy w skali świata przykład modernizacji większości sfer życia mieszkańców. Oczywiście nie obyło się bez oporu tradycjonalistów (przy okazji film “Ostatni Samuraj” jest lekko naciągany), tak czy inaczej w przeciągu 30 lat kraj z zacofanego outsidera przerodził się w małego, żądnego krwi tygrysa.
            Po latach pracy i poświęceń Japończycy wpadli na pomysł, że takie męczenie się bez podbicia komuś oka jest nudne i jakby bezcelowe. Jak raz za morzem leżało sobie tłuściutkie i soczyste  królestwo Joseon (obecnie Korea), które formalnie wspierało jeszcze tłuściejsze i jeszcze soczystsze Państwo Środka.
            Cesarstwo Chin zostało już wcześniej poobijane przez Europejczyków, głównie Anglików, którzy z charakterystycznym dla siebie humorem rozpętali dwie wojny opiumowe by w poczuciu wyższości moralnej i dobrze spełnionego obowiązku móc zajmować się dilerką na skalę międzynarodową.
            Oczywiście Chiny też próbowały się modernizować, ale z różnych powodów coś im mocno w tym nie pykło, w efekcie czego w wojnie chińsko-japońskiej (1894–1895) naprzeciw siebie stanęły wydrylowane po europejsku, uzbrojone w nowoczesną broń i zdeterminowane japońskie zbiry oraz upaleni po kokardki, uzbrojeni częściowo w broń z filmów kung-fu i wyposażeni w papierowe parasolki Chińczycy. Nie trzeba być geniuszem by zgadnąć jak to się zakończyło.
            Teoretycznie troszkę inaczej sytuacja wyglądała na morzu. Japończycy dysponowali nowoczesną i dobrze wyszkoloną, ale nieostrzelaną flotą. Jej siłą uderzeniową były szybkie, nowoczesne i uzbrojone w szybkostrzelne armaty krążowniki. Chińczycy mieli pecha - w zasadzie ich flota nie była stara. Problem polegał na tym, że stworzona została w okresie gwałtownych zmian technologicznych, jak też wykuwania się nowych taktyk. Postęp w tamtym czasie był tak szybki, że niektóre okręty stawały się przestarzałe jeszcze na pochylniach.
            Potencjalnym atutem floty chińskiej była eskadra pancerników, których Japończycy nie mieli i potężniejsza artyleria, choć o małej szybkostrzelności i rozmieszczona w przestarzały sposób. Pancerniki chińskie zostały też wyposażone w ostrogi do taranowania – taka wówczas była moda – aczkolwiek przydatność tej broni przy wolnych jednostkach jest mocno dyskusyjna.
            Jak każdy szanujący się kraj, obity wcześniej przez kraje europejskie, Chińczycy mieli na pokładach zagranicznych doradców. Troszkę szkoda, że w poczuciu wyższości chińskiej kultury i etykiety olano kwestię komunikacji. W sumie powstał taki odpowiednik kosztownej małpki w ładnym wdzianku - ładny, ale niepraktyczny. Z jednym wszak wyjątkiem. W czasie bitwy, jeden z zachodnich doradców skutecznie przejął władzę nad okrętem, którego chiński kapitan w napadzie paniki chciał zaprzestać walki. Ostatecznie niewiele to zmieniło, a doradca został obarczony winą.
           Bitwa u ujścia Yalu (17 września 1894) była kluczowym starciem morskim wojny. Chińczycy chcieli dostarczyć konwój wojsk lądowych, Japończycy chcieli temu przeciwdziałać. Scena była gotowa na narodziny Zwycięskiej Japońskiej Floty.
            Chińczycy do bitwy ustawili się w szyku klinowym - w środku umieszczając swoje pancerniki, po bokach słabsze jednostki. Z tyłu płynęła flota desantowa. Japończycy ustawili się w dwie kolumny płynące szykiem torowym.
            Jako pierwsi strzały w bitwie oddali Chińczycy. Wprawdzie nie zadali szkód przeciwnikowi za to skutecznie wyeliminowali własnego głównodowodzącego. Jakoś nikomu nie wpadło do głowy, że odkryte stanowisko dowodzenia, znajdujące się przed lufami głównego uzbrojenia, wcale niekoniecznie musi być najzdrowszym miejscem w trakcie strzelania.
           Japończycy podeszli do tematu w myśl zasady “minimum siły maksimum efektu” - ominęli pancerniki i systematycznie rozstrzelali słabsze okręty z boków. Z czasem Japończycy uzyskali wyraźną przewagę. Chińczycy walczyli dzielnie, ale mieli znacznie mniejszą swobodę operacyjną, byli gorzej dowodzeni i co ważne ich amunicja w dużej mierze była… ćwiczebna. Tak się bowiem złożyło, że cwani chińscy zaopatrzeniowcy wpadli na pomysł kupienia pocisków wypełnionych piaskiem zamiast materiałami wybuchowymi. Sztuka jest sztuką przecież i tak “duch zwycięża materię”. Niewątpliwie chińscy kanonierzy musieli się wykazać nie lada duchem widząc jak ich pociski raz po raz trafiają wrogie okręty i niejednokrotnie przebijają je na wylot nie wybuchając.
            W efekcie Chińczycy uszli z pola boju straciwszy 5 okrętów i możliwość przeciwdziałania na morzu. Wkrótce przegrali wojnę.
            Japończycy zyskali pierwszą wielką zwycięską bitwę, pierwszego morskiego bohatera Sukeyuki Ito i mit założycielski swojej floty.
            Ważnym uczestnikiem bitwy był Heihachirō Tōgō - odegrał on ważną rolę w bitwie pod Cuszimą, którą - jeśli redakcja pozwoli - przedstawię w drugim odcinku.
Bibliografia:
  • Wiek pary historia wojen morskich Tom 2 - Paweł Wieczorkiewicz;
  • Jalu 1894 (Historyczne Bitwy) -  Tadeusz M. Gelewski;
  • Krótka historia opium - Thomas Dormandy;
  • Historia pancernika - Tadeusz Klimczyk.
Wikipedia: